Nic chyba nie potrafi tak zdenerwować, jak polecenie żeby zachować spokój. Posiedzenie sądowe wiąże się ze stresem prawie dla każdego – czasem boją się nawet doświadczeni pełnomocnicy (choć to tajemnica), a co dopiero osoby, które na co dzień nie mają nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Jeśli umiemy trzymać nerwy na wodzy – super, jeśli nie – nawet największy stres nie sprawi, że rozprawa się nie odbędzie. Tak czy siak damy więc radę 🙂 Co zrobić, żeby posiedzenie sądowe nie przyczyniło się negatywnie do naszych problemów z ciśnieniem?

  1. Wcześniej się przygotować

Odpowiednio wcześniej upewnijmy się, że mamy dokumenty (na rozprawie trzeba będzie pokazać dokument tożsamości) oraz że wiemy, gdzie i kiedy rozprawa dokładnie się odbędzie – potrzebne informacje wskazane są w korespondencji z sądu. Sprawdźmy, czy mamy jak dojechać do sądu tak, żeby nie spóźnić się na wyznaczoną godzinę. Pamiętajmy też o załatwieniu formalności w pracy – być może trzeba będzie wziąć dzień wolny.

Zadbajmy też, byśmy byli odpowiednio ubrani (krążą legendy o ludziach, którzy przychodzą na rozprawy w krótkich spodenkach, oraz moje ulubione – o oskarżonych o przestępstwa narkotykowe, którzy przychodzą w bluzach z grafiką liścia marihuany 😀 ). 

  1. Wiedzieć, co nas czeka

Nie taki diabeł straszny, jak go malują (przynajmniej przeważnie). To co znamy z seriali – ciągłe przekrzykiwanie się, sędzia bez umiaru walący młotkiem o stół, sprawa cywilna która nagle zamienia się w karną – to fikcja (choć oczywiście są rozprawy, w czasie których emocje sięgają wysokiego poziomu). 

Każda rozprawa rozpoczyna się od wywołania sprawy – jesteśmy wołani do sali przez protokolanta lub – w bardziej nowoczesnych/lepiej dofinansowanych sądach – przez automatyczny głośnik. Sędzia dyktuje do protokołu informacje ogólne o rozprawie oraz sprawdza listę obecności. Następnie świadkowie (o ile na danej rozprawie mają być) wychodzą, a strony (uczestnicy w postępowaniu nieprocesowym) pytane są o stanowiska w sprawie. Stanowisko można albo podtrzymać (a więc utrzymujemy dalej to, co wskazywane było w pismach) albo zmodyfikować (podajemy nowe żądania/twierdzenia, a sąd je protokołuje). Bezpośrednio po wyjściu świadków załatwiane są także sprawy formalne – sąd sprawdza, czy rozprawa w ogóle może się odbyć (bo być może np. strona lub uczestnik nie zostali o niej prawidłowo zawiadomieni). Jeśli wszystko jest w porządku, sąd kolejno wzywa świadków.

Przesłuchanie świadków rozpoczyna się od sprawdzenia dowodu tożsamości. Co do zasady świadek złożyć musi przyrzeczenie, którego treść dyktuje sąd (w czasie składania przyrzeczenia wszyscy stoją) – od przyrzeczenia za zgodą stron można odstąpić). Następnie podać trzeba swoje imię, nazwisko, wiek (zadziwiająco wiele osób ma z tym problem), wykonywany zawód, sąd pyta także, czy świadek był wcześniej karany za składanie fałszywych zeznań. Po pouczeniu świadka o  odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o prawie do ich odmowy (jeżeli prawo takie świadkowi przysługuje) sędzia przystępuje do przesłuchania. Pytania zadaje najpierw sąd, potem strona (uczestnik), na żądanie której świadek był wezwany, potem druga strona. Po zakończeniu zeznań świadek może pozostać na sali lub iść do domu. 

Po przesłuchaniu świadków przychodzi pora na zeznania stron (uczestników) – ich przebieg jest taki sam, jak zeznania świadków. 

Po przesłuchaniach sąd pyta strony (uczestników), czy mają jakieś inne wnioski, a jeśli nie – udziela stronom głosu. W tym momencie strony (uczestnicy) mają możliwość ostatecznego wypowiedzenia się, podsumowania swojego stanowiska, przypomnienia sądowi korzystnych dla siebie dowodów, wyrażenia żądań. Po tym wszystkim sąd udaje się na naradę, po której następuje ogłoszenie orzeczenia.

Opisane powyżej elementy mogą być rozciągnięte na wiele rozpraw – bo na przykład pierwsza zostanie odroczona z uwagi na brak skutecznego zawiadomienia o jej terminie, na następnej przesłuchani zostaną wszyscy świadkowie oprócz jednego, który usprawiedliwi swoje niestawiennictwo, na następnej przesłuchany zostanie tylko ten jeden świadek, którego ostatnio nie było etc. Nie oczekujmy więc, że otrzymamy wyrok już po pierwszej rozprawie (chyba że chodzi o proste sprawy). Zważywszy na dość napięty grafik polskich sądów – raczej trzeba uzbroić się w cierpliwość.

  1. Zastanowić się, co chcemy wyrazić i czy nie potrzebujemy profesjonalnej pomocy

Warto mieć przemyślane to, co chcemy zakomunikować sądowi. Jeśli wiemy, że nie będziemy w stanie racjonalnie i spokojnie przedstawić swoich racji bądź obawiamy się o prawne podstawy naszego stanowiska – dobrze byłoby pomyśleć o zatrudnieniu profesjonalnego pełnomocnika (adwokata lub radcy prawnego) bądź, jeśli nie mamy na to funduszy – o złożeniu wniosku o pełnomocnika z urzędu. Sąd może postawić przed nami wiele pytań – na przykład, czy chcielibyśmy skierować sprawę do mediacji, czy chcemy przedstawić jeszcze inne dowody (potem może być za późno). Zwłaszcza w takich sytuacjach, jeżeli nie jesteśmy pewni, z czym wiążą się proponowane nam rozwiązania – warto mieć profesjonalną pomoc.

A co z emocjami w sądzie? Czy na rozprawach dobrze je pokazywać i na przykład się rozpłakać (celowo dla wzmocnienia efektu lub niecelowo z nadmiaru emocji)? Prawdę powiedziawszy nie ma na jednoznacznej odpowiedzi. Sędzia to człowiek jak każdy inny – jednego łzy wzruszą, innego zirytują. Bądźmy szczerzy w tym co robimy, a prawda się obroni.

  1. Przeżyć i wyjść z sądu

Każda rozprawa, niezależnie jak ważna dla naszego życia, w końcu się skończy. Życie potoczy się dalej, z problemami sobie poradzimy. Będzie dobrze 🙂


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *